|
Autor |
Wiadomość |
Artex
Nekromanta
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 18:02, 01 Cze 2009 |
 |
Niedawno wyskrobałem króciutkie opowiadanko, mające być docelowo pracką reprezentującą talent literacki potrzebny do zajęcia stanowiska skryby. Jednakże troszkę się rozpisałem i zastanawiam się jak mi poszło .
Ultimus Elektus, zagrzmiało na całą salę gdy nowy król wszedł do sali tronowej i udał się w kierunku tronu, herold miał naprawdę donośny głos. Jednocześnie dwa szpalery rycerzy, odzianych od stóp do głów w błyszczące zbroję i uzbrojonych w miecze oraz tarczę z królewskim herbem, ustawionych wzdłuż czerwonego gronostajowego dywanu prowadzącego od drzwi sali tronowej aż do Tronu Wieczności klęknęły. Gdy król usiadł wreszcie na tronie, królewski herold w obecności wszystkich lordów królestwa, wypowiedział te słowa.
-Błogosławiony niech będzie jedyny bóg, pan stworzenia i śmierci, Bezimienny. I niech będzie błogosławiony jego syn, nasz nowy król, boski pomazaniec.
Rycerze odpowiedzieli.
-Niech będzie błogosławiony.
Tak koronowany został nowy król, boski pomazaniec, protektor królestwa, zasiadający w Strażnicy, Valandor I.
Cztery odziane w czarne płaszcze postacie siedziały w milczeniu przy jednym stole. Karczma Pod Szarym Nawozem nie należała do najpopularniejszych na Czerwonym Trakcie, mimo to była najlepsza na ich spotkanie, bo nikt nie ważyłby się im przeszkodzić. Postacie siedziały w milczeniu wyraźnie znużone swoim oczekiwaniem na ostatniego członka bractwa, który miał zająć piąte miejsce przy stole. Nagle jedna z postaci odezwała się.
-Nie wiem ile będziemy czekać na tego sukinsyna, ale ja mam na razie dość, muszę rozruszać nogi, idę się odlać.
Jak powiedział tak uczynił. Wyszedł z karczmy i udał się za stajnie leżącą dobre sto jardów od karczmy. Szedł powolnym krokiem, nie śpieszyło mu się specjalnie, już trzy godziny czekali na tego idiotę z protezą zamiast dłoni, co z tego że jest weteranem tylu wojen? Spóźnia się więc nie zasługuje na naszą uwagę. Nim jednak dotarł do celu swojej wędrówki napadła go dwójka nieznajomych z maskami na twarzach.
-Pieniądze, albo życie- powiedzieli.
-Moglibyście wysilić się na jakieś nowe powiedzonko- powiedział mężczyzna odziany w czarnym płaszczu i wyciągnął miecz.
Jeden z banitów odpowiedział.
-Moglibyście przestać się na to nabierać- odpowiedziała zamaskowana postać i krzyknęła w kierunku jednego z wysokich drzew otaczających stajnie -Możesz strzelać.
Mężczyzna w ostatniej chwili zobaczył kolejna postać w masce siedzącą na drzewie. Naciągnęła już cięciwę i celowała w niego.
-Zdrada!- Zdołał krzyknąć nim strzała zagłębiła się w jego przedramieniu unieruchamiając mu dłoń i pozbawiając go oręża.
Pozostali trzej członkowie bractwa słysząc krzyk wybiegli z karczmy z mieczami w dłoniach. Ich oczom ukazał się ich towarzysz otoczony przez trzy zamaskowane postaci. Szybko rzucili się do ataku, z niewiadomych członkom bractwa powodów, zamaskowane postacie uciekły nim zdołali do nich dotrzeć.
-O co im chodziło?- Zapytał jeden z członków bractwa rannego.
-Nie mam pojęcia- Odpowiedział.
Nagle uwagę jednego z nich przykuł dziwny dźwięk wydobywający się zza stajni. Szybko poszedł zbadać źródło dźwięku, jego oczom ukazał się krwawiący z wielu ran trup, miał czarny płaszcz i żelazną dłoń, nie było mowy o pomyłce. Jego krew chłeptał pies, członek bractwa szybko odstraszył zwierze i zawołał braci.
-Cholera-Powiedział jeden z nich gdy dotarli do trupa -To dlatego tyle musieliśmy na niego czekać, jego też napadły te zamaskowane świnie, ale nie miał tyle szczęścia.
Po tym wydarzeniu, bractwo zmieniło swoją nazwę na Żelazną Pięść, na cześć weterana, członka ich bractwa zamordowanego przez Zamaskowanych, grupy najemników wynajmowanych przez koronę.
Dwadzieścia lat po tym wydarzeniu, gdy bractwo Żelaznej Pięści osiągnęło niespotykaną dotąd wśród sekt i niezależnych oddziałów siłę, wypowiedziało wojnę koronie. Bataliony obu wojsk stacjonowały na przeciwległych wzgórzach olbrzymiego wąwozu. Wąwóz miał dobre parę mil, był ostatnią przeszkodą jaką musiało przebyć bractwo żeby dostać się do Strażnicy. Obie armie były praktycznie rzecz biorąc uziemione, żadna nie mogła rozpocząć ataku, bo przeciwnik byłby na uprzywilejowanej pozycji, atak pod górę był samobójstwem. Jedyne co wydawało się możliwe bez ponoszenia olbrzymich strat to odwrót. Ale odwrót wojsk królewskich oznaczał śmierć, za wojskami królewskimi ciągnęły się tylko rozległe stepy Nomaru na których wznosiła się Strażnica, tymczasem za wojskami bractwa leżało niemal całe królestwo, przejęte i podległe bractwu, ale po trwającej cztery lata kampanii odwrót nie wchodził w grę.
W końcu do wysokiej rady bractwa zgłosił się wykwalifikowany inżynier wojenny, który pokazał radzie plany niesamowitej machiny oblężniczej i zaproponował zbudowanie jej, za odpowiednią cenę.
Po miesiącu machina była gotowa. Olbrzymi trebusz zdolny do miotania pociskami wielkości sporego domu. Konstrukcja wznosiła się na wysokość prawie pół tysiąca jardów, sam jej widok nadszarpnął morale wojsk królewskich, ale to co stało się gdy zwolniono uchwyt i kamień wyleciał w powietrze, przekroczyło wszelkie marzenia dowódców bractwa. Olbrzymi głaz wyleciał wysoko ku niebu i przemierzywszy pięć mil uderzył w ciągnące się wzdłuż krawędzi wąwozu zabudowania.
W niedalekiej przyszłości, gdy spisywano wydarzenia tej bitwy, kronikarze mieli duży kłopot z opisaniem wywołanego wtedy popłochu, najpopularniejszym określeniem było, rzuceniem kamienia wielkości pięści w gniazdo mrówek, bo doskonale oddawało reakcję żołnierzy królewskich.
-Cała armia poszła w rozsypkę, cała! -Zameldował niespokojnym głosem Pierwszy Dowódca wojsk królewskich. Ale król go nie słuchał, król o wszystkim wiedział, król kompilował miliony informacji, aspektów i czynników, które miały mu podpowiedzieć jaki powinien być jego następny ruch. Nie miał już szans na zwycięstwo, wiedział o tym. Jedyne co mógł ocalić to... honor.
Rada bractwa nie mogła uwierzyć własnym zmysłom. Jeden kamień, a cała armia poszła w rozsypkę. Jeden kamień, a król Valandor I, jedyna przeszkoda do przejęcia władzy nad królestwem, stał gotowy na czele swojej konnicy, gotowy na śmierć.
Z góry rada widziała jak odziana w czarne płaszcze elitarna konnica Żelaznej Pięści mknie w kierunku konnicy królewskiej. Ta druga stanowiła ledwo dziesiątą część kawalerii bractwa, więc dosłownie utonęła pośród czarnych płaszczy, a wraz z nią stary król, boski pomazaniec, protektor królestwa, zasiadający w Strażnicy, Valandor I.
Oceniajcie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
 |
Shini
Administrator
Dołączył: 29 Lip 2008
Posty: 372 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lututów
|
Wysłany:
Pon 19:09, 01 Cze 2009 |
 |
Cytat: |
Nagle uwagę jednego z nich przykuł dziwny dźwięk wydobywający się zza stajni. Szybko poszedł zbadać źródło dźwięku, jego oczom ukazał się krwawiący z wielu ran trup, miał czarny płaszcz i żelazną dłoń, nie było mowy o pomyłce. |
Jak trup może wydawać dźwięk =) ? Chyba że chodzi o "chłeptającego psa" który z kolei był 100 jardów od nich.
Troszkę powtarzających się często słów i brakujące "ą" i "ę".
Niektóre zdania są też kapkę pomieszane, no i jedno super długie:
Cytat: |
Jednocześnie dwa szpalery rycerzy, odzianych od stóp do głów w błyszczące zbroję i uzbrojonych w miecze oraz tarczę z królewskim herbem, ustawionych wzdłuż czerwonego gronostajowego dywanu prowadzącego od drzwi sali tronowej aż do Tronu Wieczności klęknęły. |
Oprócz tego co wyżej wymieniłem nie mam zastrzeżeń
Ogólnie praca bardzo dobra, choć mało w niej szczegółów Akcji.
w Skali 0 do 10 daję 7
Jeśli możesz napisz jeszcze coś do takiej chwili, sprawdzę jak ci idzie opisywanie humorystycznych zdarzeń.
Otóż powiedzmy, że Silent, utknął w fotelu ( Dostał laga na godzinę, w Mortalu oczywiście : p ) ponieważ oglądał Animkę ; )
Takie sytuacje też powinny być wyłapywane, oczywiście jeśli jesteś nich świadkiem. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Shini dnia Pon 19:09, 01 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Silent
Czarny Rycerz
Dołączył: 12 Maj 2009
Posty: 137 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kalisz
|
Wysłany:
Pon 20:20, 01 Cze 2009 |
 |
De facto rezygnuję ze swojej kandydatury na skrybę ;]
przez to anime przyrosłem do fotela i nie mam czasu na nic ;d
Chylę głowę przed mistrzem pióra Artexem który jak widać ma powera w łapie ;]
Najwyżej mogę zostać jego uczniem  |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Artex
Nekromanta
Dołączył: 29 Kwi 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 14:05, 02 Cze 2009 |
 |
Wielkie dzięki za pozytywną ocenę.
Co do super-długiego zdania to moja wina, chciałem to opisać jakoś inaczej ale zawsze wychodziło albo drętwo, albo bez sensu .
Trup może wydawać dźwięk... Chłeptającego Psa . A stajnia nie była 100 jardów od nich, bo najemnicy napadli "braciszka" właśnie pod stajnią... No kurczę, jakoś musieli tego trupa znaleźć, a ten co szedł lać nie mógł bo był ranny <lol>.
Moim problemem jest to że robię za dużo skrótów myślowych (ostatnio czwóra z kartkówki z maty, za co? Ano były wszystkie odpowiedzi i były poprawne, ale nie było obliczeń ), i w efekcie akcja mojej opowieści dzieje się w lokacji, w budynku, przy pomocy postaci odnośnie przedmiotów, przy czym żadnego z nich nie opisałem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|
|
|